słów kilka wieczorową porą

No i tak, kolejny dzień za mną….Tola już grzecznie śpi, czekając co też Święty Mikołaj ma dla niej przygotowane 🙂 więc mogę na spokojnie ogarnąć i poubierać w słowa ostatnie wydarzenia.
Grzeń wyjechał do niebezpiecznego Iraqu na czasu trochę, ale przed wyjazdem szaleństwo jakieś nas ogarnęło i właściwie nie mieliśmy ani jednej, co ja mówie, pół chwili dla siebie.
Teraz mogę przyznać, że jestem tym zmęczona….tym „Cygańskim Taborem” z wyprowadzką, tym stresem i poczuciem zażenowania gdy prosiliśmy o „przezimowanie”,
Amplituda moich nastrojów waha się od gorącej nadziei, że jeszcze chwilka i zamieszkamy w domu po mroźne myśli że mnóstwo pracy nas czeka.
Za to muszę podziękować miłym ludziom za miłe przyjęcie i za atmosferę ciepłą w domu 🙂
No na tych pięć sekund przerywam swoje wywody z prozaicznego powodu – wypranego prania…be back