Raz dwa trzy …
Raz…dwa…trzy….i już śpię.
Starzeję się chyba czy coś. Wieczorem, kiedy TEORETYCZNIE ( i to jest słowo klucz) mam czas żeby coś w domu zrobić, TEORETYCZNIE czas dla siebie, TEORETYCZNIE możliwość zrobienia czegoś konstruktywnego – najchętniej wykorzystałabym go na sen. Książki na szafce koło łóżka szepczą i kuszą, deska do prasowania jęczy ba nawet telewizor woła – ja nie mam weny jakoś.
Czy Wy też tak macie?
Mam nadzieję, że to tylko takie przejściowe „przedwiosenne” i niedługo zamienię się w wulkan energii …..bo…takie rozmemłanie…mnie po prostu męczy …Nawet myślę jakby wolniej wieczorami…
a może wogóle nie myślę ….
hmm..kto to wie…