PEWNEGO DNIA, W GRUDNIU
źródło opisu i okładki www.zysk.com.pl |
Autor: Martyna Ochnik
Data wydania: 18 listopada 2013
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Zapada grudniowy wieczór. Na biurku wydawcy leży maszynopis powieści. Upływają godziny, rośnie stos przeczytanych kartek. Zanurzając się w opowiadaną historię, podążamy tropem dziewczyny, która zapragnęła nadać swojemu życiu szczególne znaczenie…
Barbara, dziennikarka, spotyka dawno niewidzianą znajomą. Zaintrygowana jej opowieścią, postanawia na własną rękę poszukać wyjaśnienia dziwnych zdarzeń. Spotkania i rozmowy ze świadkami opisywanych wypadków zaczynają tworzyć powieść – historię prywatnego śledztwa, które nieoczekiwanie skłania Barbarę do rozliczenia się z własną przeszłością. Podsłuchujemy więc nocną rozmowę, uczestniczymy w seansie spirytystycznym, obserwujemy zjawiska racjonalnie niewytłumaczalne, zaglądamy do domów, serc i umysłów bohaterów powieści.
Barbara, dziennikarka, spotyka dawno niewidzianą znajomą. Zaintrygowana jej opowieścią, postanawia na własną rękę poszukać wyjaśnienia dziwnych zdarzeń. Spotkania i rozmowy ze świadkami opisywanych wypadków zaczynają tworzyć powieść – historię prywatnego śledztwa, które nieoczekiwanie skłania Barbarę do rozliczenia się z własną przeszłością. Podsłuchujemy więc nocną rozmowę, uczestniczymy w seansie spirytystycznym, obserwujemy zjawiska racjonalnie niewytłumaczalne, zaglądamy do domów, serc i umysłów bohaterów powieści.
Przed chwilą skończyłam czytać lekturę o tyle intrygującą, co dziwną – i za możliwość jej przeczytania od razu bardzo chciałabym podziękować Pani Ewelinie oraz Wydawnictwu:
Sama nie wiem, co myśleć. Tak jednym zdaniem określiłabym „Pewnego dnia w grudniu” autorstwa Martyny Ochnik.
Moje pierwsze randez-vous z książką było krótkie i gniewne. Po przeczytaniu paru stron stwierdziłam, że to chyba lektura nie dla mnie. Jej nastrój lekko melancholijny, zimny i rzeczowy spowodował, że powędrowała na półkę. Po to tylko żebym sięgnęła po nią dnia następnego. To właśnie ta melancholia, ten nastrój i tajemnica przyciągnęły moją uwagę, oplotły moje emocje i świadomość niewidzialnymi nitkami w trakcie czytania – by zostały z lekturą aż do ostatniej strony.
Pewnego grudniowego wieczora dziennikarka Barbara spotyka się z zaprzyjaźnionym wydawcą, aby przeczytał maszynopis jej powieści. Dziennikarka w swojej powieści opisuje historię tajemniczego zniknięcia młodej dziewczyny, Poli. Prowadzi swoje prywatne śledztwo i próbuje odpowiedzieć na pytanie „dlaczego”.
Tak więc siadamy gdzieś w kąciku w gabinecie i razem z Górą przy kolejnym papierosie i termosie kawy poznajemy niezwykłą historię kartka po kartce – a w przerwach – słuchamy jak Barbara dopowiada szczegóły swojego jakże dziwnego i intrygującego śledztwa. Tak jak bohaterowie odczuwamy chłód grudnia i atmosferę grudniowej nocy. Mało tego, poznajemy samą Barbarę, jej próbę uporządkowania siebie, swoich myśli i uczuć, jej chęć zaznania wewnętrznego spokoju. Powieść Martyny Ochnik to powieść w powieści, tak zgrabnie skonstruowana, by czytelnik nie pogubił się w szczegółach obu historii – tej głównej o Poli – i tej dopowiadanej przez Barbarę. To właśnie ta konstrukcja, swoista historia w historii spowodowała u mnie chęć czytania – chęć poznania obu historii. Zarówno tej pierwszoplanowej – o wyobcowanej, dziwnej, wyciszonej dziewczynie Poli ; jak i o zamkniętej w sobie, rzeczowej Barbarze.
Powieść wprowadza nas w klimaty trochę metafizyczne a dodatkowo stawia pytania czy w naszym życiu istnieje coś takiego jak „PRZYPADEK” czy może jednak wszystko jest ustalone z góry, nasze losy utkane i połączone ze sobą , poprzeplatane z losami innych ludzi, tworzące razem tkaninę o nazwie „rzeczywistość”
„Pewnego dnia, w grudniu” nie jest lekką lekturą – taką na niedzielne popołudnie – nie jest to powieść po którą sięgniemy dla relaksu. Jeśli więc myślicie, że na końcu książki znajdują się odpowiedzi i rozwiązanie tajemniczej historii to jesteście w błędzie.Moim zdaniem jest to powieść na chwile, kiedy to i my zastanawiamy się nad swoim życiem, nad swoimi wyborami – tymi już dokonanymi – które doprowadziły nas do punktu, w którym się znajdujemy – i tymi wyborami które jeszcze przed nami.
Jeśli akurat jesteście w nastroju, aby zagłębić się w klimaty dziwne, niewytłumaczalne i aby trochę wsłuchać się w siebie to polecam sięgnąć po książkę Martyny Ochnik.
Tak więc siadamy gdzieś w kąciku w gabinecie i razem z Górą przy kolejnym papierosie i termosie kawy poznajemy niezwykłą historię kartka po kartce – a w przerwach – słuchamy jak Barbara dopowiada szczegóły swojego jakże dziwnego i intrygującego śledztwa. Tak jak bohaterowie odczuwamy chłód grudnia i atmosferę grudniowej nocy. Mało tego, poznajemy samą Barbarę, jej próbę uporządkowania siebie, swoich myśli i uczuć, jej chęć zaznania wewnętrznego spokoju. Powieść Martyny Ochnik to powieść w powieści, tak zgrabnie skonstruowana, by czytelnik nie pogubił się w szczegółach obu historii – tej głównej o Poli – i tej dopowiadanej przez Barbarę. To właśnie ta konstrukcja, swoista historia w historii spowodowała u mnie chęć czytania – chęć poznania obu historii. Zarówno tej pierwszoplanowej – o wyobcowanej, dziwnej, wyciszonej dziewczynie Poli ; jak i o zamkniętej w sobie, rzeczowej Barbarze.
Powieść wprowadza nas w klimaty trochę metafizyczne a dodatkowo stawia pytania czy w naszym życiu istnieje coś takiego jak „PRZYPADEK” czy może jednak wszystko jest ustalone z góry, nasze losy utkane i połączone ze sobą , poprzeplatane z losami innych ludzi, tworzące razem tkaninę o nazwie „rzeczywistość”
„Pewnego dnia, w grudniu” nie jest lekką lekturą – taką na niedzielne popołudnie – nie jest to powieść po którą sięgniemy dla relaksu. Jeśli więc myślicie, że na końcu książki znajdują się odpowiedzi i rozwiązanie tajemniczej historii to jesteście w błędzie.Moim zdaniem jest to powieść na chwile, kiedy to i my zastanawiamy się nad swoim życiem, nad swoimi wyborami – tymi już dokonanymi – które doprowadziły nas do punktu, w którym się znajdujemy – i tymi wyborami które jeszcze przed nami.
Jeśli akurat jesteście w nastroju, aby zagłębić się w klimaty dziwne, niewytłumaczalne i aby trochę wsłuchać się w siebie to polecam sięgnąć po książkę Martyny Ochnik.