Błękit Szafiru
Błękit szafiru to kolejna po „Czerwieni Rubinu” część trylogii kamieni.
Opowiada historię dwojga młodych podróżników w czasie Gwendolyn i Gideona.
Pierwsze co mnie urzekło, zupełnie tak jak z Czerwienia Rubinu,to okładka – no po prostu nie można przejść obojętnie.
Bohaterka powieści to Gwendolyn Sepherd , ostatnia z dwunastu podróżników w czasie. Młoda dziewczyna, która z dnia na dzień zostaje wrzucona w wir zdarzeń, magii, podróży w czasie – która jako jedna jedyna widzi duchy, rozmawia z gargulcami. Na dodatek, Strażnicy i Gideon nie ufają jej zbytnio, karmiąc ją jedynie strzępkami informacji na temat Wielkiej Tajemnicy i roli jaką w tym wszystkim Gwendolyn odgrywa.
W pierwszej części został nam podarowany przez autorkę zarys intrygi, teraz zaciekawieni wsaczamy się w historię coraz głębiej…..czy Paul i Lucy rzeczywiście ukradli chronograf i w jakim celu? Czy są zdrajcami, czy też raczej bohaterami ? Kto jest tak naprawdę zdrajcą i dlaczego od początku Gwen nie ufa Hrabiemu, mimo że wszyscy inny są w niego wręcz ślepo zapatrzeni?
Autorka w lekki sposób snuje swą opowieść nie oszczędzając przy tym humoru i ironii. Postacie są bardzo przejrzyście nakreślone, a książka napisana przystępnym językiem, co czyni akcję wartką i bez przesadnych, zanudzających opisów.
Szczerze powiem, że sięgając po trylogie kamienia, nie spodziewałam się że aż tak mnie zaciekawi – a jednak. Po zaczytywaniu się historiami wampirów, sukubów i innych stworzeń , podróże w czasie to bardzo miła odmiana…..i już nie mogę się doczekać ostatniej części – gdzie mam nadzieję w końcu się przekonam co tak naprawdę łączy Gideona i Gwen ? czy to uczucie, czy gra? Jak rozwiąże się sprawa Paula i Lucy – no i koniec końców jakie to WIELKIE wydarzenie kryje się za słowami przepowiedni.