Z życia wzięte

Ech tydzień książkom niesprzyjający niestety, oprócz braku czasu moje myśli ulatują i skupić się nie mogę. Co raz zaczynam czytać i odkładam kniżkę. Bo czytać i nie wiedzieć co czytane to tak trochę bez sensu, ale do rzeczy.
Od niedzieli biję się z myślami i zastanawiam się nieco filozoficznie nad życiowymi wyborami, nad tym jak można traktować ludzi – czy raczej jak „nic” traktować….nad tym, że w życiu jednak nie należy się w 100% kierować ideałami – i trzeba stawiać na swoim i twardo swoich racji bronić.
Obawiam się, że jestem tylko „widzem” bez prawa głosu, gdzieś tam do mnie dotarło że jednak formalności są ważne, ideałami kierować się można gdy się młodym, gniewnym jest.
W życiu przychodzi taki moment, że człowiekowi trzeba stabilizacji, poczucia bezpieczeństwa i przynależności.
Czarno na białym z podpisanym „cyrografem”….bo słowa, cóż słowa- są tak ulotne jak babie lato.