„Moje rzymskie wakacje”

Książka ta, chociaż się nie zapowiadała, trafiła na półeczkę „moje ulubione”…. A dlaczego?
Skusiłam się na nią, a jakże po raz kolejny patrząc na okładkę i myśląc o włoskich smakach, malowniczych pejzażach no i o wakacjach 🙂
Nasze pierwsze spotkanie było rzekłabym nieciekawe. Może to ja nie miałam nastroju, a może książka nie te fluidy. Koniec końców wróciła na półkę…druga próba nastąpiła po trzech dniach, kiedy to zasnąć nie mogłam i coś ze sobą zrobić chciałam w ciszy nocnej 🙂
no i proszę, tak mnie wciągnęła ta historia ze spędziłyśmy ze sobą; ja i „Moje rzymskie wakacje” pół nocy..Jest to historia kobiety poukładanej, porządnej aż do kości, na którą zawsze najbliżsi mogą liczyć…takiej mrówki co to pół świata na swych barkach by uniosłą, na pierwszy rzut oka precz nudnej – Cat, która pod wpływem impulsu i namolnej koleżnaki rzuca wszystko i wyjeżdża na miesięczne wakacje do Rzymu.
Tam przezywa upokorzenie, ale to właśnie upokorzenie staje się początkiem odkrywania siebie, swoich pasji i budowania swojego życia na nowo.
Oprócz tego nasza Cat, zmierza się z demonami swojej przeszłości – jakim był żal do matki za to że opuściła rodzinę,  co miało wpływ na cale dorosłe życie bohaterki.
Musze powiedzieć, ze książka podobała mi się bardzo, bo oprócz – wydawać by się mogło – zwykłej, prostej  historyjki a amerykance na wakacjach we Włoszech – do mnie raczej przemówiło to co w tle historii 🙂 zmierzenie się z żalem do bliskiej osoby, zmierzenie się z sobą, własnymi demonami, no i koniec końców zmiana…